Powstał wówczas niby album, właściwie bez okładki.
Nie dawało mi to spokoju i po powrocie do domu, do późnej nocy poprawiałam go, czyli sprułam i zszyłam na nowo, tym razem z okładką.
Na drugi dzień ozdobiłam ją skrawkami papieru, wydrukiem z internetu, gazą, białą farbą i koronką.
Niebawem doczeka się wpisu w kobiecym temacie.
Jeśli chodzi o ścieg, to przy bliższym poznaniu okazał się całkiem prosty i na pewno jeszcze nie raz go wykorzystam.
Bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe słowa, są bardzo motywujące :)